Ostatnio pisałam , że dorwałam się do starych gratów i próbuję je reaktywować, a graty te mają wartość sentymentalną .
Znalazł się w piwnicy domu moich rodziców "stołeczek z wilkiem", to znaczy kiedy został znaleziony po wilku już ani ślad nie został , ale kiedyś był...piękny wilczek :)
Stołeczek dostałam "od mikołaja" będąc małą dziewczynką, był cudny cały ze sklejki z wycinanymi nóżkami, a na siedzisku miał wypalonego zabawnego, bajkowego wilka, jak później się dowiedziałam wykonał go kolega moich rodziców.
W tamtych czasach taki prezent to było coś ...
Stołeczek służył potem mnie i moim dwóm braciom i zawsze mówiło się na niego właśnie "stołeczek z wilkiem", kiedy świetność stołeczka minęła przejął go mój tato i wykorzystywał jako pomocnik przy pracach remontowych i innych "męskich" zajęciach :) Potem na jakiś czas stołeczek zniknął mi z oczu , aż tu nagle objawił się mojej mamie w piwnicy ;)
No jak mogłam go tam zostawić ? No jak??? Towarzysza mojego dzieciństwa , w piwnicy zostawić ... Tak się po prostu nie robi ;)
Tak więc stołeczek został wyciągnięty i wyczyszczony, mąż pomógł mi w skróceniu jego nóżek ponieważ sklejka nasiąknęła trochę wodą i trzeba było się około 1 cm wysokości pozbyć .
Stołeczek po remoncie przestał być stołeczkiem z wilkiem a zaczął być stołeczkiem z cebulką lub też z czosnkiem ...są na ten temat odmienne zdania ;).
Aby pogodzić zwaśnione strony stwierdziłam , że istnieje przecież cebula czosnkowa i to na pewno jest właśnie ta , która zdobi stołeczek ;)
A tak wyglądał stołeczek przed zmianami .... No cóż urodą to on nie porażał ...;) no i wilka ani widu ani słychu :)
Za to miał jedną wielką zaletę , niewiele już można było tu popsuć :);)
Praca nad stołeczkiem zaczęła się od usunięcia starego lakieru i obcięcia spróchniałych kawałków drewna z nóżek.
Potem w ruch poszła szpachla aby zakryć dziurki po wierceniu , co prawda nie szpachlowałam bardzo dokładnie bo chciałam aby stołek wyglądał na trochę stary i zużyty .
Tym razem zdecydowałam się nie używać preparatów do spękań , a postarzenie uzyskać za pomocą przecierki . Przecierka jak to przecierka , najpierw ciemna farba potem świeczka , jasna farba na koniec papierek ścierny i gotowe :)
Docelowo przecierek miało być więcej ale nie wiem czy za mało świeczki czy za dużo farby koniec końców wyszło jak wyszło:)
Motyw cebulkowo czosnkowy, troszkę cieniowań i tadaaam :) Stołeczek z wilkiem przestał straszyć :)
Jak myślicie cebula czy czosnek? Bo jak już pisałam zdania są podzielone :)
A swoją drogą , kiedyś to były prezenty... Taki stołeczek ani kolorowy , ani "zbajerzony", a pamiętam go przez lata .
Chciała bym zobaczyć minę współczesnego dzieciaka ,który by na mikołaja dostał.... stołeczek.
Raczej zachwytu bym się pewnie nie dopatrzyła ;)
Ale wracając do gratów .
Następne w kolejce znalazły się kwietniki , które stanowiły część posagu mojej babci .
Niestety nie zrobiłam zdjęć przed "metamorfozą" , ale pokrótce opowiem o ich stanie .
Ten niższy padł ofiarą mojej akcji renowacyjnej sprzed kilkunastu lat przebiegającej pod hasłem "puszka olejnej jest dobra na wszystko" i uzyskał śnieżnobiałą politurkę .
Sama mam ochotę strzelić się po łapach za te moje poczynania , szczególnej mocy ta ochota nabierała kiedy walczyłam by farby się pozbyć :)
Niestety białe wżery były na tyle głębokie , że zdecydowałam się kwietnik wybielić przy pomocy wosku , wyszło średnio ... no ale i tak lepiej niż było poprzednio ;)
Drugi kwietnik oparł się na szczęście "akcji olejna" , za to stał na tarasie i zupełnie stracił kolor no i troszkę się rozpadł. Tu znowu z pomocą podążył mój Krzysiek , który pokleił co było do poklejenia i jeszcze w czyszczeniu pomógł :)
Na koniec całość została potraktowana woskiem w kolorze dąb i wypolerowana .
A tak wyglądają kwietniki po liftingu.
I każdy z osobna :)
Po ostatnich zdobyczach postanowiłam przeszukać dokładniej piwnicę , na początek znalazłam taboret i ostrzę sobie na niego zęby;) aż się boję co znajdę jeszcze bo piwnica duża ;)
Pozdrawiam serdecznie
Ewa